poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział I


Katherine z fascynacją czekała na starszą przyjaciółkę, przed doniosłym budynkiem, należącym do Madame O'nile. Dyrektorki szkoły baletowej dla uzdolnionych. Siedząc na kamiennej posadzce czuła że minuty mnożą się niemożliwie. Madison upierała się by ta została w domu, ale ona się nie zgodziła. Chciała być pierwszą osobą, która dowie się jak jej poszło na przesłuchaniu. Wielkie drewniane drzwi w końcu się otworzyły i wyszła z nim chuda blondynka. Katherine od razu wstała i rzuciła się na przyjaciółkę.
-Kath, dostałam się!- wyrwała się z objęć i włożyła ręce we włosy.-Boże, nadal nie mogę w to uwierzyć!
-Wiedziałam że dasz radę!
-Ty też na pewno dasz. Mogłabyś nawet już dzisiaj zdawać.
-Nieprawda, muszę jeszcze dużo poćwiczyć. A teraz chodźmy, trzeba to uczcić.

Klub do jakiego się udały mieścił się na dolnych przedmieściach New York'u. Był to mały budynek, zawsze przeludniony. Głośną muzykę można już było usłyszeć z daleka. Zdecydowanie nie było to miejsce gdzie przychodziły by inne dziewczyny. Ale Madison i Katherine przychodziły tu co tydzień. 
-To co zwykle?- zapytał grubszy, łysy mężczyzna, gdy dziewczyny siadły przy barze.
-Tak!- musiały przekrzykiwać hałas.
W oczekiwaniu na drinki, Katherine powiodła wzrokiem po osobach tańczących na parkiecie. W oko wpadł jej wysoki, jasny blondyn tańczący z równie jasną dziewczyną. Nigdy go nie widziała tutaj, i zdecydowanie nie wyglądał jak bywalec klubu. Ubrany w granatową koszulę i markowe spodnie, wyróżniał się od innych chłopaków. Z zamyślenia wyrwał ją barman.
-Margrita i Moijo dla pań. Blondynka podała przyjaciółce małą szklaneczkę z limonką.
-Znowu tu jest?
-Nie widziałam go. A nawet jeśli to mam to gdzieś. Nie obchodzi mnie już.- czułą jak w gardle rośnie jej gula.
-To o co chodzi?- Madison od zawsze potrafiła wyczuwać uczucia Kath.
-Nieważne. Idziemy tańczyć?
-Nie, jeszcze chcę dopić swojego drinka, poza tym jestem zmęczona po przesłuchaniu.
-Jak chcesz.- Katherine upiła spory drink i z impetem uderzyła szklanką o drewniany bar. Madison z zaskoczeniem obserwowała przyjaciółkę, zmierzającą w stronę przeludnionego parkietu. Kath jest brunetką z twarzą w kształcie serca i z brązowymi oczami. Mimo że jest chuda to nadal kobieca. Więc nic dziwnego że gdy tylko znalazła się na parkiecie, wzbudziła zainteresowanie męskiej strony. Dziewczyna tańczyła zalotnie, uderzając biodrami o umięśnię ciała mężczyzn. Nagle jeden znokautował innego, uderzając go z tyłu głowy. Zaskoczona skoczyła w tył z zamiarem ucieczki, niestety na próżno. Mężczyzna chwycił ją w tali i położył na ramieniu, jakby ważyła tyle co piórko. Katherine zaczęła kopać i krzyczeć, ale nikt na nią nawet nie spojrzał. Jakby była niewidzialna. Rozpaczliwe oglądała się w poszukiwaniu Madison, niestety blondynki już nie było. 

Mężczyzna zaniósł ją do na górę, do szarego pomieszczenia, gdzie było tylko okno i stara sofa. Nie krzyczała, bo wiedziała że nic już jej to nie da. A chciała oszczędzić siły na później. Mężczyzna zamknął zamek i rzucił ją na sofę. Spodziewała się że zaraz się na nią rzuci, ale on tylko oparł się o ścianę i z zaciekawieniem ją obserwował.



Mam nadzieję że się wam podobało, dopiero zaczynam moją przygodę z pisaniem, Zapraszam do komentowania! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz